sobota, 1 marca 2014

1. 'Ona była inna'

Szłam mocno trzymając Rocky za ręke. Próbowałam skupić swoje myśli na drodze, ale one cały czas powracały do wydarzeń sprzed kilkunastu minut.
To takie nierealne, że go spotkałam. On był złem, siał zniszczenie i strach.W Londynie nie było osoby, która nie wiedziałaby kim on jest. Ulice po zmroku pustoszały, bo ludzie bali się wychodzić. Tylko te odważniejsze kobiety dawały dupe Stylesowi. Szkoda tylko, że potem je zabijał. Ciała sprzedawał i z tego co wiem zarabiał na tym sporo kasy. Straże bezpieczeństwa nie reagowały, bo same na jego widok sikały w majtki. Wszyscy lizali mu dupę, nie chcąc się narazić.
A on był zwykłym śmieciem, którym pozostanie do końca swojego pieprzonego życia.
- Mamo - zachrypnięty głos Rocky sprawił, że wyrwałam się z transu.
- Tak, słucham?
- Jesteśmy na miejscu - powiedziała wskazując głową na dom mojej siostry.
Pociągnęłam ją w stronę drzwi na których wisiał wieniec Bożo Narodzeniowy pomimo tego że był już luty.
- Ness kretynko otwieraj - krzyknęłam uderzając dłonią w drzwi. Po chwili pojawiła się w nich moja siostra. Włosy miała w nieładzie, a na twarzy był widoczny wczorajszy makijaż. Po chwili zza jej pleców wyłonił się łysy facet po 40-stce z kurtką w ręce.
- Pa maleńka - zacmokał klepiąc ją w tyłek.
Rocky zachichotała nim zdążyłam zakryć jej oczy ręką. Moje dziecko wychowuje się w gronie niezwykle wyrafinowanych ludzi, nie ma co.
Ness przeprosiła mnie wzrokiem i przybiła piątkę z małą. Bądź co bądź uwielbiały się i moja siostra często opiekowała się małą.
- Wejdziecie? - spytała pokazując głową na salon.
- Ness, muszę zostawić u ciebie małą. Ehmm, wypadło mi coś i nie wiem czy zdążę wrócić ehhm na noc...
Ness uśmiechnęła się głupkowato. Dam sobie rękę odciąć, że przez jej mały móżdżek przeleciały 'brudne myśli'.
- Rocky - krzyknęłam zatrzymując pędzące do salonu dziecko. Rudzielec spojrzał niepewnie na mnie, ale zatrzymał się. Poprawiłam czapkę, która zsunęła mi się na oczy i ukucnęłam przy moim małym, osobistym świecie.
- Cokolwiek się stanie pamiętaj, że cię kocham. Bądź grzeczna, ciocia się tobą zajmie.
Mała wtuliła się w mój sweter. Nie skomentowała moich słów, bo zawsze gdy zostawiałam ją na dłużej, niż 5 h tak do niej mówiłam.
Wydaje mi się, że teraz moje słowa nabrały większego znaczenia...

*
19.10... 19.24... 19.30... 19.55...20.00
Zamknąłem samochód i przez furtkę dostałem się na podwórko dziewczyny. Przyznam, że trudno było znaleźć jej adres, bo cholernie mało osób ją kojarzyło. Kolejnym utrudnieniem było to, że mieszkała na obrzeżach Londynu. Jej dom stał w dużej odległości od innych i zasłaniały go drzewa. Po prawej stronie dróżki, która prowadziła do drzwi stał mały, drewniany domek taki do zabaw, a obok niego drewniana huśtawka. Po lewej była prawdziwa dżungla, której mógł jej pozazdrościć nie jeden ogrodnik i zniszczona altanka. Gdybym nie był taki nerwowy i nieczuły to chętnie bym tu spędził czas. Przez kilka sekund czułem się jak ta pierdolona Alicja w krainie czarów. Wyciągnąłem telefon i w kontaktach wyszukałem numer do brunetki. Kolejna rzecz, którą zdobyłem dzięki swojemu urokowi osobistemu i wtykom w świecie.
'Hej skarbie xHarryx' - kliknąłem przycisk 'wyślij'. Nie musiałem czekać długo na odpowiedź uroczej brunetki.
'Spierdalaj Styles' 
Coraz bardziej mam ochotę ją na te urocze 5 minut poznać.
'Ja też się cieszę kochanie, przygotowałaś się?' 
'Tak, włożyłam naboje do pistoletu, a w stanik wsunęłam nóż, dzięki za troskę'
Uśmiechnąłem się krzywo do samego siebie. Ta dziewucha mnie kurwa tak strasznie irytowała, a jednocześnie było w niej coś dziwnego co przyciągało. Włożyłem telefon do kieszeni kurtki i zapukałem w drzwi. Kurwa, ale ze mnie idiota. Co ja sobie myślę? Że mi otworzy i jak gdyby nigdy nic każe się rozgościć? Pchnąłem nogą drzwi, które bez żadnych problemów się otworzyły. Idiotka, która myśli, że nie wiem, że się mnie boi. Żałosne.
Wszedłem do pomieszczenia, które okazało się małą kuchnią. Z radia postawionego na parapecie cicho leciało 'look after you' the fray, a w czajniku gotowała się woda. Usiadłem na stole biorąc jabłko. Po chwili usłyszałem kroki i do kuchni weszła ona. Nie wiedziałem, że można wyglądać tak dobrze w szarych, pobrudzonych dresach i za dużej bluzie. Na szczęście nie zauważyła mnie. Chciałem się jeszcze przypatrzeć jej rumianym policzkom, słodkiej szparce pomiędzy zębami, falowanym włosom... o kurwa. Nie wierzę, że nawet tak pomyślałem. Przecież dla mnie ona jest nikim. Zwykłą pyskatą, trochę uroczą szmatą... co, nie stop. Pomyślałem urocza ? Kurwa, kurwa zwykła kurwa która nie wie co robi ze Stylesem. Stała odwrócona do mnie plecami i zalewała herbatę gorącą wodą. Odchrząknąłem, dając o sobie znać. Miałem dość patrzenia się w jej piękne włosy, które teraz miała związane w kitkę. Wyglądała przeciętnie. Nie miała fajnych cycków i pupy, a mimo to była inna? Fajniejsza. Kurwa, mój pozytywny zasób słownictwa jest ograniczony do minimum. Dziewczyna podskoczyła i wypuściła z rąk kubek z wodą. Zaklnęła, gdy gorąca ciecz spłynęła po jej dłoniach, a następnie znalazła się na spodniach. Nie płakała, chociaż widziałem jak w kącikach jej oczu zbierają się słone łzy. Kurwa, teraz się pewnie poparzyła i to przeze mnie. Miałem przyjść by ją zabić i sprzedać jej ciało, a nie martwić się losem tej idiotki. Potrzebuję kasy, ale bardziej chcę usłyszeć jej słodki śmiech... Boże, Styles opanuj się.
Zeskoczyłem ze stołu i ostrożnie ominąłem kałużę. Lubiłem moje buty i nie chciałem, żeby im się coś stało.
- Odejdź - warknęła. Po chwili upadła na zimne panele z powodu mojego silnego popchnięcia.
- Nie rozkazuj mi łaskawie szmato! - ukucnąłem przy niej dotykając mokrej plamy na jej dresach - Boli?
 Czułem, że w myślach rozważa wszystkie za i przeciw. Bała się, choć tego nie okazywała.
- Trochę.
- Nie kłam - krzyknąłem uderzając pięścią w podłogę. Ta kurwa zaczynała mnie już denerwować. Staram się jej pomóc. No, staram.
- Dobra, kurewsko boli. Zadowolony jesteś? - wycedziła próbując się podnieść, ale uderzyłem ją w twarz. Mocno... o wiele za mocno... Rozciąłem jej wargę. Kurwa, kurwa, kurwa. No, nie czy ja aby nie nadużywam tego słowa?
Nie wytrzymała i rozpłakała się jak małe dziecko, którym była, pomimo swojej już dawno pewnie osiągniętej pełnoletności.
- Nie płacz - dotknąłem jej opuchniętej dłoni, ale ona szybko ją zabrała.
- Nie dotykaj mnie, albo nie. Zrób co masz zrobić, okej? No, bo po coś chyba przyszedłeś, tak? Od razu ostrzegam jestem słaba w te klocki, wręcz beznadziejna.
Nie lubiłem gadatliwych dziewczyn, nienawidziłem zadawanych przez nie pytań, nienawidziłem jak się rumieniły, nie lubiłem ich rozmów o pierdołach, nie lubiłem sposobu w jaki na mnie patrzyły, nie lubiłem tych ich wesołych iskierek w oczach.
Ale ona była inna.
I dlatego jeszcze bardziej mnie wkurwiała.
- Zabiorę cię do szpitala - powiedziałem stanowczo.
- Nie - wyszczerzyła się ukazując swoją słodką szparkę pomiędzy zębami. Jezu, miała tak zajebiście pasujące do moich usta.
- To nie było pytanie mała - westchnąłem wyciągając w jej stronę ręką - No złap się, pomogę ci wstać.
Zignorowała mnie i z trudem wstała. Nie wyglądała najlepiej, można by ją nawet określić mianem 'pół dupy zza krzaka'.
Ominęła mnie i wyszła. Widzę, że kultury uczyła się od najlepszych. Usłyszałem trzaśnięcie drzwiami i dźwięk przekręcanego klucza. No, nie suka się gdzieś zamknęła. Kurwa mać. Wyszedłem z zimnej kuchni ogarniając wzrokiem mały, przytulny salon. Wszędzie walały się samochodziki, żołnierzyki, plastikowe zwierzęta i tym podobne gówna produkowane w Chinach. Kurwa, na co sześcioletniej dziewczynce zabawki dla chłopców? Nie, no Styles jesteś idiotą. Zamiast znaleźć laskę i ją zapierdolić zastanawiasz się nad jakimiś zabawkami.
- Wyjdź, skarbie - mruknąłem przeczesując włosy palcami. Z minuty na minuty robiłem się coraz bardziej wkurwiony i dam sobie rękę odciąć, że teraz ją zabiję. - Przecież wiesz, że to nic nie da. A chyba nie chcesz, żeby...stało się coś...twojej córce.
Jak na zawołanie usłyszałem otwieranie drzwi i na przeciwko mnie pojawiła się drobna nastolatka. Mokre dresy zmieniła na krótkie szorty, które odkrywały jej zaczerwienione od gorącej wody nogi. Z zaciętą miną skrzyżowała ręce na piersi. Nie mogłem oderwać wzroku od jej zgrabnych nóg.
- Odpierdol się wreszcie od niej, rozumiesz? - syknęła uderzając mnie zabandażowaną pięścią w ramię.
Co? Stop, co zrobiła? Ona mnie dotknęła, nienawidzę jak ktoś bez mojego pozwolenia mnie dotyka.
Popchnąłem ją na ścianę i położyłem ręce na jej talii. Wyrywała się, ale byłem silniejszy. Pachniała lawendą.
Małymi piąstkami waliła w mój tors, ale nic nie czułem.
- Przestać się wyrywać, utrudniasz mi wszystko.
- Zostaw mnie jebany skurwysynie. Ile ci to trzeba razy powtarzać? 100 to za mało? Nie rozumiem jak człowiek, który nie ma mózgu został największym postrachem Londynu, a ty? Może jakich przeszczep by się przydał? - gadała jak nakręcona katarynka, non stop, na jednym wdechu - Właśnie, przypomniało mi się dopiero teraz. Ile już lasek przeleciałeś, a ile zabiłeś? No, bo wiesz jak już trafię do nieba to chcę się pochwalić, która byłam. Wszyscy będą mi zazdrościć i mówić ' A Nel była np. 1825'. To będzie coś, widzieć miny tych lasek, których nie zaszczycił sam Harry Styles.
- Nel? Tak miało na imię moje pierwsze i jedyne zauroczenie - przerwałem jej nie mogąc znieść tej paplaniny. Żadna dziewczyna nie powiedziała mi prosto w twarz co o mnie myśli. Chociaż wydaje mi się, że to dopiero była 1/4 jej potoku.
Nagle zadzwonił mój telefon. Teraz kurwa? Właśnie miałem ją zmieszać z błotem... Super! Zawsze przyjemności muszę zostawiać na później.
- Czego? - warknąłem przykładając mojego smartfona do ucha.
- Pilnuj tej swojej małej szmaty i jej pyskatej córeczki. Chętnie zabiorę się za Nel.
- Co? - wycedziłem, ale wkurwiająca pani poinformowała mnie, że połączenie zostało przerwane.
Niech tylko ten skurwysyn ją tknie.

*Kilka godzin później*
Schowałem się za drzewem zza którego mogłem idealnie obserwować moje ,,nowe znajome''. Ubrane w płaszcze przeciwdeszczowe stały przy umywalce myjąc naczynia. To znaczy na pewno miały taki zamiar na samym początku, bo obecnie naliczyłem dwie zbite szklanki, jeden talerz i kuchnie całą w wodzie. One jak gdyby nigdy nic ochlapywały się utworzoną pianą. Kto by pomyślał, że woda pomieszana z płynem do naczyń może sprawiać tyle radości. Wystukałem na ekranie telefonu wiadomość do Nel.
'Wyglądasz uroczo z tymi wąsami z piany, ale zamknij okno, bo nie chcę żebyś się przeziębiła x'
Po chwili przy oknie stanęła dziewczyna wywiercając swoimi czekoladowymi oczami dziurę w mojej twarzy. Przegryzłem wargę opierając się nonszalancko o drzewo.
'Harry przypominasz umierającą fokę, która leży przy bryle lodowej' 
'Wyglądam seksownie'
'Wiesz co? Już nawet umierająca foka jest seksowniejsza od ciebie' 
'Chamska kretynka'
Widziałem jak marszczy brwi czytając wiadomość ode mnie. Po chwili pociągnęła za biały sznurek i roleta całkowicie zakryła okno.

________________

Nie podoba mi się, po prostu.
Dziękuję bardzo za komentarze <3









Obserwatorzy