sobota, 22 lutego 2014

prolog

Kręciłem się po pokrytych śniegiem uliczkach Londynu. Ludzie mijający mnie posyłali mi pełne przerażenia spojrzenia i uciekali w przeciwnym kierunku. Bali się, że pobije ich do nieprzytomności. Szczerze? Miałem na to straszną ochotę. Patrzeć jak skręcają się z wymierzonego im bólu. 
Naciągnąłem rękawy kurtki tak by zakrywały ręce. Przechodziłem właśnie koło małej kawiarni, gdy usłyszałem dobiegający stamtąd śmiech. Przybliżyłem twarz do szyby. W rogu pomieszczenia przy drewnianym stoliku siedziała nastolatka, może z rok młodsza ode mnie? Obok niej siedziała mała, rudowłosa dziewczynka, która ciągle machała nogami. Obydwie pochylały się nad dzisiejszą gazetą. Ta starsza odwróciła się w moją stronę. Dopiero teraz mogłem zobaczyć jaka z niej niezła dupa. Widzisz Stylesik? Wychodzisz z domu na pięć minut po fajki, a natrafiasz na wieczorne zajęcie. 
Po chwili nastolatka odwróciła się w stronę małej. Czuję się obrażony. Żadnego uśmiechu posłanego w moją stronę, żadnych uniesionych brwi lub rumieńców świadczących o tym jak bardzo na mnie leci. Ugh, widzę, że dziewczyna albo zadziorna albo doświadczona.  
Nie mając nic innego do roboty wszedłem do kawiarni. Ludzie siedzący przy stolikach od razu zwrócili na mnie uwagę, ale na szczęście nie rozpoznali dzięki kapturowi narzuconemu na głowę. 
Ignorując natarczywe spojrzenia kelnerki skierowałem się w stronę brunetki i jej małej towarzyszki. 
- Jesteś głupia! - krzyknął mały rudzielec uderzając piąstką w stół. 
- A ty jesteś ruda i dla tego cię nikt nie kocha - wycedziła dziewczyna sadzając ją sobie na kolana. 
- A ty jesteś waln...
- Cześć, a ja jestem Harry i mam ochotę na ciebie - przerwałem im tą dosyć interesującą wymianę zdań i wskazałem palcem na brunetkę. 
W tym samym czasie poczułem jak dwie pary brązowych oczu wywiercają dziurę w mojej twarzy. Przyznam, że pierwszy raz czułem się dosyć niezręcznie. 
- Wychodzimy - warknęła łapiąc ją za rękaw bluzy. 
No, cóż jest dużo sprytniejsza i mądrzejsza niż jej poprzedniczki. Rozpoznała mnie i doskonale wie czego chcę, a mimo to nie ,,oddała'' się dobrowolnie. Ciekawe, chyba zanotuję tę datę w kalendarzu. 
Powinna jednak wiedzieć, że Styles dostaje zawsze to czego chcę. 
- Wydaje mi się, że jednak zostajecie - powiedziałem spokojnie sadzając brunetkę na kanapie. 
- A mi się wydaje, że skoro zostajemy to wypiłabym jeszcze jedno kakao - kręcone włosy małej opadły na jej ramiona i powróciła do rysowania po gazecie. 
- Przestań Rocky.
Dziewczynka przewróciła oczami.
Usiadłem obok brunetki, jednak ta szybko się odsunęła. Zachichotałem i niby przypadkiem zahaczyłem ręką o jej nogę. Wzdrygnęła się.
- Rocky, tak? - spytałem siedzącego na kolanach dziewczyny dziecka.
- Nie, księżniczka Clarabella z murzyńskiej wioski - warknęła na co jej siostra uśmiechnęła się krzywo.
- NIE TYM TONEM GÓWNIARO - wycedziłem powstrzymując się od uderzenia jej. W takich sytuacjach nie panuje nad emocjami, jestem w stanie nawet kogoś zabić nie zważając na nic. I pomyśleć, że kiedyś byłem spokojnym chłopakiem z Holmes Chapel.
- Rocky, skarbie wyjdź na zewnątrz, dobrze? Poczekaj na mnie, zaraz przyjdę - szepnęła brunetka cicho. Mała posłuchała i wyszła.
- Odczep się od Rocky chuju, to dziecko - wycedziła po czym dodała cicho - Nie wie, że rozmawiała z męską dziwką.
Chyba nie zrozumiałem na początku, bo przez kilka minut wpatrywałem się zdezorientowanym wzrokiem w jej czekoladowe oczy.
- Co powiedziałaś?
- Jesteś męską dziwką, nie oszukuj się.
- Zabije cię, ROZUMIESZ SUKO? - wrzasnąłem na całą kawiarnię.
Ludzie odwrócili się w naszą stronę i chyba w końcu odkryli kim jestem, bo po paru sekundach już ich nie było w pomieszczeniu.
Złapałem nadgarstek dziewczyny i mocno zacisnąłem na nim swoje palce.
- Dzisiaj, godzina 20, przyjadę po ciebie. Nie uciekaj, prędzej czy później i tak cię znajdę.
Zniszczę tą szmatę. Będę patrzeć jak krzyczy z bólu.
- A i powiedz swojej siostrze, że jak będzie taka do przodu to jej z tyłu zabraknie. - puściłem ją i wstałem chcąc wyjść z kawiarni
- Siostra? - odwróciłem się widząc jak pomimo przerażenie w oczach na twarzy brunetki maluję się zdziwieni - To moja córka.
- Pamiętaj 20 - powiedziałem szybko rzucając jej przelotne spojrzenie i wychodząc. Odszedłem parę metrów kątem oka zauważając małego rudzielca siedzącego na murku.
Cały czas nie mogłem pojąć jakim cudem jest jej dzieckiem. Przecież ma z 5 może nawet z 6 lat. A jej mama? Z 20? Pierwszy raz załatwię nastoletnią matkę. To będzie dziwne, tak jakbym chciał zabić własną mamę.
Drzwi ponownie się otworzyły ukazując bladą twarz nastolatki, której imienia jeszcze nie poznałem. Wiecie, nie jestem taki. Jeśli z kimś się pieprze to chcę wiedzieć, chociaż jak ma na imię. Podeszła do Rocky, nie zauważając mnie.
- Nic ci nie jest? - spytała kucając przed nią i biorąc jej zaczerwienioną twarz w dłonie.
Mała kiwnęła niepewnie głową, widziałem jednak jak jej oczy z minuty na minutę błyszczą jak diamenty.
- Oh, skarbie - szepnęła przyciągając ją do swojego drobnego ciała - Pamiętaj strach dodaje aniołom skrzydeł.
'Po co mi to wszystko? Dziwki, szpan, rywale, a potem strach, że runie, no runie to wszystko. I znowu zostanę sam.'


_________________


♥ 
To dopiero prolog, który chciałam napisać jak najlepiej. Wiem, że wszystko może wydawać wam się teraz dziwnie, ale po paru rozdziałach lepiej zrozumiecie fabułę. Pewnie domyślacie się po części kim jest Harry. 
Zachęcam też do zajrzenia w zakładkę 'bohaterowie' by zapoznać się z nimi. Od razu zaznaczam, że One Direction nie jest sławne. No i przyznajcie. Rocky jest urocza. 
Jeśli chcecie być informowani to napiszcie swoje username w komentarzu lub w zakładce 'informowani'







Obserwatorzy